top of page
Szukaj

Tío, ¿estás de coña?

  • Zdjęcie autora: Elena Blanco
    Elena Blanco
  • 22 mar 2024
  • 2 minut(y) czytania



Facet wysyła mi wiadomości na komunikatorze po hiszpańsku. Nie jakiś nowo poznany facet, któremu mogłoby wpaść do głowy, że w ten sposób zapunktuje. Taki facet z kilkuletnim stażem, regularny partner.

Żeby była jasność- nie mówi po hiszpańsku. Po prostu pisze zdanie, przepuszcza je przez translator, albo jakiś chat i kopiuje. Ewidentnie się nudzi, bo po co miałby robić coś tak absurdalnego? No po co?

Żeby mi zaimponować?

Nie, przecież każdy idiota umie wrzucić tekst do translatora.

Żeby mi zrobić przyjemność?

Totalnie bez sensu, ja mam z kim gadać po hiszpańsku, to nic szczególnego. Gdyby chciał rzeczywiście zrobić mi przyjemność to nauczyłby się kilku zwrotów, zamiast produkować maszynowo wiadomości. Prawda?

No to może, żeby udowodnić mi, że uczenie się języków jest bez sensu, że AI pozbawi mnie wkrótce pracy, a on za pomocą prostego narzędzia może być panem i władcą każdego języka?

Aha, to chyba to. Po kolejnej wiadomości (która zresztą brzmi jak tekst w najlepszym wypadku archaiczny, żeby nie powiedzieć średniowieczny) odpowiadam tekstem, krótkim, jasnym, niezbyt skomplikowanym, niezawierającym błędów, bardzo codziennym. Mam jednak przeczucie graniczące z pewnością, że AI nie poradzi sobie z tłumaczeniem.

Facet przysyła mi screena z tłumaczeniem, bzdurnym oczywiście. Tak jakby z pretensją, że skoro wyszło coś głupiego, to moja wina, na pewno ja źle napisałam bo AI- czyli nowy bóg Faceta, nie może się mylić, a ja zwykła kobieta, oczywiście ciągle błądzę, jestem niekompetentna i do tego nie umiem pisać zdań, tak żeby chat je prawidłowo przetłumaczył.

I co? Coś nie pykło? Nie porozumieliśmy się, nie ma komunikacji. Technologie są zawodne, szkoda, że nie ma prostszego sposobu, na przykład wspólnego języka, którym obydwoje władamy... a nie, czekaj...

Czy my nie mamy wystarczających problemów z komunikacją, żeby to jeszcze bardziej komplikować?

Gdybym była w Chinach i dzięki translatorowi mogłabym kupić coś w sklepie, albo dogadać się z taksówkarzem, to oczywiście bym korzystała. To są rzeczy, które mają nam służyć i ułatwiać życie. W takim wypadku, nawet definicja komunikacji zostałaby spełniona, bo jakoś pewnie byśmy się zrozumieli. Dla mnie osobiście, byłby to tylko substytut komunikacji. Gdybym miała w Chinach mieszkać to zaczęłabym się chińskiego intensywnie uczyć, bo nic nie zastąpi prawdziwej rozmowy, choćby najprostszej. Nie wspominając już przekłamań, nieporozumień kulturowych, niemożliwości przetłumaczenia wielu rzeczy wprost, uważam że nie można czerpać żadnej przyjemności z rozmowy przez translator. Do tego, w życiu bym takiej maszynie nie zaufała, że mówi dokładnie to co chcę przekazać. Jednak jest wiele osób, które chat GPT uważają za nieomylny, mimo wielu dowodów i przykładów, że jeszcze dużo nauki czeka AI. Trochę nam jeszcze brakuje do świata z filmów w którym wszyscy kosmici mówią płynnie po angielsku, bo mają przy sobie urządzenia, które na żywo tłumaczą wszystko na każdy język we wszechświecie.


Comentarios


desolasol

©2023 wykonanie desolasol. Stworzono przy pomocy Wix.com

bottom of page