top of page
Szukaj

Mój idol i taka wtopa, czyli o 'ñ' raz jeszcze

  • Zdjęcie autora: Elena Blanco
    Elena Blanco
  • 18 sie
  • 1 minut(y) czytania

ree

Obejrzałam Vinci 2, ba, nawet poszłam do kina. Pierwszą część wspominam bardzo dobrze, lubię Szyca, lubię Więckiewicza, za to nie bardzo lubię polskie filmy, więc jeśli trafia się jakiś obiecujący...

Zupełnie niespodziewanie pojawił się w nim wątek hiszpański. Wszystko super, Więckiewicz naprawdę bardzo ładnie mówi po hiszpańsku. Tylko w jednym momencie padło słowo, którego nawet z hiszpańskim nie skojarzyłam. Nie dlatego, żeby było jakieś wyjątkowo mało znane, wręcz przeciwnie, używane jest bardzo często na co dzień. W tym wypadku chodziło o całkowicie zmienioną wymowę. Na tyle, że uważam to za wielką wtopę, że nikt tego nie skonsultował, nie wyłapał, nie poprawił...

Chodzi o słowo 'coño'.

ale nie wzięłam pod uwagę jednej rzeczy: powiedzieć, że hiszpańskie 'ñ' jest jak polskie 'ń' to za mało, bo dla nas 'ń' i 'ni' to to samo i żadne z nich nie odpowiada hiszpańskim 'ñ' ani 'ni'.

O ile przy 'ni' nie powinno się za bardzo zmiękczać 'n', a wypowiadać je oddzielnie, to 'ñ' trzeba nie tylko zmiękczyć, ale i trochę 'przeciągnąć'. Faktycznie czytając 'ñ' jak polskie 'ń' wyszło to co wyszło w filmie: 'konio', a to nie brzmi ani trochę po hiszpańsku. Właściwie nie spotkałam się wcześniej z tym problemem, bo większość uczących się, o ile już zmiękcza, to wymawia prawidłowo takie słowa jak: España, año, cariño...

No to, żeby była jasność: nie mówimy 'konio' tylko 'końjo', to chyba najbardziej zrozumiały polski zapis tego dźwięku. To 'konio', które pojawiło się w filmie kilka razy, zepsuło naprawdę dobrą robotę, raziło i bolało. Niby drobnostka a potrafi zrujnować cały efekt.

 
 
 

Komentarze


desolasol

©2023 wykonanie desolasol. Stworzono przy pomocy Wix.com

bottom of page